18 sierpnia 2014

Recenzja [001] Sir B. Angel "Oko Kanaloa Szyfr wtajemniczenia"

Witajcie w pierwszej recenzji. Jest to moja pierwsza recenzja, którą napisałam do szkolnej gazetki, która co prawda się nie ukazała ze względów prywatnych. Jednak postanowiłam to zmienić i pojawia się ona tu jako pierwsze zachęcenie do przeczytania książki. 

UWAGA Post poniżej zawiera duże ilości wazeliny, jeśli masz odwagę czytaj dalej ;)

„Determinacja sprawiała, że był w stanie 
zabić każdego, kto stanął mu na drodze (…)”
„Oko Kanaloa” to nowość na polskim rynku. Za nim zawojuje świat musiała trafić do mniejszego grona odbiorców m.in. do mnie ;). Właśnie trzymam ją w rękach i spoglądam na nią z bliska, a potem z daleka. Wcześniej patrzyłam na nią przez parę godzin, bałam się ją otworzyć. Czemu się bałam? Sama chciałabym wiedzieć. Może miałam obawy, że ten rodzaj książki nie przypadnie mi do gustu, że nie będzie na tyle ciekawa i zbyt szybko się napaliłam na ową pozycję. Książki pochłaniam bardzo szybko, więc 343 strony to bardzo mało.

Zazwyczaj, gdy czytam książki to czytam je po rozdziale, po dwa rozdziały, jednak z „Oko Kanaloa” jest zupełnie inaczej! Fabuła, akcja, humor są tak precyzyjnie dopracowane, że nie mogę obejść się z pokusą i nie czytać jej więcej. Gdy tylko dostałam przesyłkę do swych rąk od razu ją odpakowałam nie licząc się z tym, że jestem w pociągu i patrzy na mnie kilka setek par oczu. Gdy w końcu otworzyłam pudełko z naklejką „Empik.com”, moim oczom ukazała się ciemno-brązowa niemalże rdzawego koloru okładka z jakimś dziwnym symbolem. Szukając wiadomości o tym symbolu znalazłam pewne informacje dotyczące nazwy: „W mitologii starych Hawajów Kanaloa był bogiem oceanu. Bogiem, który uzdrawia i bliskim towarzyszem Kane, boga stworzenia. Podróżowali razem, dzielili święty napój 'awa i swoimi kijami uderzali w ziemie, aby wytrysnęły źródła wody. Rzadko spotykane posagi Kanaloa przedstawiają go z okrągłymi oczami, co odróżnia go od innych bogów. Jak mówi dawna tradycja wyspy Kauai, jeśli ktoś spojrzy w oczy Kanaloa, wtedy zobaczy to, co znajduje się na wyższych poziomach. W języku hawajskim słowo "kanaloa" oznacza muszlę morską; wczesny etap w rozwoju pewnego gatunku ryb(…)”. Okładka intyguje, dla niektórych może być to jakiś zabobon czy też coś z ciemnej strony mocy, ale nie w tym przypadku. Przecież katoliczka nie pisałaby o żadnych nie czystych siłach.

Książka zaczyna się dziwne. Czemu? Bo byłam zupełnie zaskoczona, czytając prolog, miałam nadzieję, że młody Chris, którego postać jest poruszona na samym początku książki, to w następnych rozdziałach będzie młodym facetem, który będzie ratował świat niczym Superman, czy też Spiderman. Jednak Chris na swoim strasznym, starym strychu odnajduje książkę i dzięki niej zostaje wprowadzony w piękny świat wyobraźni.

Sheyla Carter, główna bohaterka powieści (czytanej przez Chrisa, a także i przez nas) jest studentką, która jest cichą, szarą myszką. Jednak, gdy coś sobie postanowi nie ma dla niej żadnych przeszkód. By pozostać w gazetce swojej uczelni, musi napisać artykuł o bardzo tajemniczym chłopaku – Blake’u Hunt’cie, który intryguje ją każdy swym słowem (za to go nienawidzi i ma ochote zabić go z ogromną premedytacją). W swoim gronie ma dwójkę przyjaciół – Cassandrę i Prestona. Robi wszystko by dowiedzieć się wszystkiego o osobniku, który wcale jej tego nie ułatwia. Jest wręcz odwrotnie, przez to wszystko Sheyla wplątuje się w jakieś dziwne bractwo, którego zadaniem jest uchronić świat przed zagładą. Dla normalnego człowieka, który czyta tę historię jest to śmieszne, przecież wampiry, elfy czy inne cuda niewidy nie istnieją, ale od czego ma się wyobraźnię i książki?

Jeśli chodzi o ulubionego bohatera, to nie umiem wybrać. Wszyscy są genialni!
Z każdym mogłabym się utożsamić (oczywiście chodzi o cechy charakteru, bo płeć w tym przypadku nie jest ważna).

Czytając tę książkę byłam wręcz uradowana, a moje serce przyśpieszało za każdym razem na myśl, kiedy tylko mogłam czytać tę pozycję. Wielkie brawa należą się autorce książki – Sir B. Angel, która od 5 lat jest wierną, oddaną przyjaciółką
i dzięki niej mogę szkolić swój kunszt pisarski. To właśnie dzięki niej wybrałam się na profil dziennikarski, bo to dzięki niej pokochałam pisanie.

Zachęcam was wszystkich bez względu na wiek do zakupienia tej książki, na prawdę nie pożałujecie! Ja nie żałuje i wiem jedno, jeśli wyjdą dalsze książki jej autorstwa, kupię je bez żadnego “ALE”. 
Ocena: 6/6 

2 komentarze:

  1. I w tym momencie powinna nastąpić owacja na stojąco. Wtedy ja wstaję, kłaniam się i mówię: "Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Och, naprawdę, nie ma za co. Druga część jest jeszcze lepsza" :P

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już przeczytałeś recenzję to napisz teraz coś od siebie, podziel się z nami swoją opinią na temat tej książki :)

Polub nas!