03 lutego 2015

Recenzja [009] Suzanne Collins "Igrzyska śmierci"

Cześć! Jakoś mi idzie, to będzie już trzecia recenzja w moim wykonaniu, a wam się nawet podoba to co piszę. Cieszę się, za taką czytelniczą frekwencję i mam nadzieję, że będzie coraz lepiej!

Autor: Suzanne Collins
Tytuł: Igrzyska Śmierci
Ilość stron: 352
Wydawnictwo: Media Rodzina
Cena: 26 zł.

„To niczego nie zmieni. Świat nie stanie się lepszy. Nasze brzuchy się nie napełnią”
Ach… Igrzyska śmierci. Oczywiście nie mogłoby się obyć, że zacząłem czytać Igrzyska przed obejrzeniem filmu, niestety heh. Długo nie zamierzałem przeczytać książki jakoś po obejrzeniu pierwszego filmu nie czułem się hmm tak pozytywnie nastawiony, żeby zacząć je czytać. Po premierze drugiego filmu doszło do mnie że Igrzyska Śmierci to film na podstawie super książki. Jakoś po roku czasu zabrałem się za czytanie całej trylogii. Książkę dostałem na gwiazdkę, ale od razu wiedziałem, że na jednej się nie skończy, w zapasie kupiłem dwie pozostałe i tak przeczytałem całą trylogię w niespełna tydzień. Siedziałem i nie mogłem oderwać wzroku od kartek, ta książka tak pochłonęła mnie, że nie zdążyłbym na imieniny cioci. Rozumiem fenomen, że każdy się jara Igrzyskami, trudno jest się nimi nie jarać, są tak dobrze napisane.

Teraz troszkę o fabule jak to zwykle bywa w moich recenzjach. Oczywiście mamy dwanaście dystryktów, fajna sprawa, nawet mi się to podobało. Panuje w nich syf, kiła i malaria. No może bez przesady aż tak źle nie jest, ale ludzie żyją w nędzy. Główna bohaterka Katniss lubi chodzić po lesie, zbierać dziczyznę i wymieniać ją na ćwieku – taki czarny rynek. Mieszka na złożysku wraz z matką, siostrą i kotem. Smutne jest i nawet się wzruszyłem, kiedy na Głodowe Igrzyska została wybrana Prim, niby łza po policzku nie ciekła, ale było smutno. Ogólnie nie miało by to sensu, gdyby Prim była na tych igrzyskach, więc Katniss zgłasza się za nią i tu zaczyna się problem. Ta dziewczyna będąc już w Kapitolu i potem na igrzyskach denerwowała mnie tak bardzo, że momentami chciałem złapać ją za ramiona i potrząsnąć. A kiedy zaczęła „chodzić” z Peetą to po prostu ręce mi opadły. Oczywiście z pierwszego tomu o ich relacjach się wiele nie dowiadujemy, może i dobrze. Oczywiście chyba nie musze zdradzać zakończenia, że Katniss i Peeta wygrywają igrzyska bla bla bla.

Historia miłosna Katniss i Peety mnie nie pociągała, podobał mi się problem przeżycia w dziczy, jak dziewczyna zdobywała pożywienie, co myślała. Taką Katniss polubiłem i chciałem, żeby przez resztę tomów się nie zmieniała. ( Czy się zawiodłem może dowiecie się kiedyś w innych recenzjach reszty części trylogii).

Ach… Zakończenie… Igrzyska to w sumie książka nad którą możnaby się rozpisywać i rozpisywać. Niektóre elementy mnie denerwowały to logiczne, bo nie byłbym sobą jakby wszystko tak na 100% mi się spodobało. Książka oczywiście dużo lepsza od filmu, postacie są pokazane bardziej charakterystyczniej, dokładniej. Z filmu nie dowiadujemy się zbyt wiele o bohaterach, jak to zwykle bywa w filmach. Nie ukrywam, jak już wspominałem, że książka silnie uzależnia, nie sposób od niej odejść. To ta z książek, która powinna znaleźć się w dziale „przeczytane” wielu ludzi, nie tylko młodzieży. Fenomen! Polecam!
Ocena: 6/6


1 komentarz:

  1. Kocham wszystkie części tej trylogii choć uważam, że pierwszy tom był najlepszy. Jednak Peeta... *.*
    Zapraszam do siebie,
    http://worldofbookss.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już przeczytałeś recenzję to napisz teraz coś od siebie, podziel się z nami swoją opinią na temat tej książki :)

Polub nas!