31 lipca 2015

Recenzja [058] Mira Grant "Przegląd końca świata: Blackout"

Witajcie! Wiem, wiem, dawno mnie nie było, jestem człowiekiem i mam swoje słabości. Są wakacje, a ja chciałem spędzić je najlepiej jak tylko potrafię i niekoniecznie z książką.



Autor: Mira Grant
Tytuł: Przegląd końca świata: Blackout
Ilość stron: 512
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Cena: 30zł.


„Powstańcie, póki możecie.”
Georgia Mason


W końcu udało mi się przeczytać ostatni tom genialnego Przeglądu końca świata. Po poprzednich książkach tej trylogii wiedziałem, że trzeci tom na pewno mnie nie zawiedzie. Absolutnie mnie nie zawiódł, z Blackoutem rozstałem w ogromnym smutku. Kurde, będzie brakowało mi tych Masonów!

Blackout kontynuuje przygodę znaną nam z Deadline. Shaun i grupa jego przyjaciół są w ciągłym ruchu, uciekają przed CZKC, bo ci uznali ich za sprawców wybuchu epidemii, o której dowiadujemy się z poprzedniej części. Bohaterowie chcą głosić przede wszystkim prawdę. Wyruszają w śmiertelnie poważną misję, którą zleca im doktor Abbey, często muszą się rozdzielać i uważać na własne życie. W tej części poznajemy bardzo dużo nowych bohaterów. Jednych możemy polubić, drugich trochę mniej. Bardzo zszokował i jednocześnie ucieszył mnie motyw, który został kontynuowany tutaj, a został zapoczątkowany pod koniec drugiego tomu. Przez to tę książkę jeszcze bardziej chce się czytać.

Trzeci tom wprowadza pewne zmiany, mamy kilku narratorów pierwszoosobowych, co bardzo przypadło mi do gustu. Akcja książki nabiera przez to tępa i z niecierpliwością chcemy dowiedzieć się co jest dalej. Gdzieś tak w połowie książki, powiedzmy, wszystko się uspokaja, ale nadal zostaje schemat prowadzenia narracji, jeden rozdział oczami Shauna, a drugi, no właśnie kogo? Nie chcąc za bardzo spojlerować, nie powiem kogo, bo może  nie każdy sięgnął chociażby do Deadline. Fabuła tej książki to istna miazga, pani Grant idealnie uporała się z wieloma problemami, które z resztą sama wymyśliła, może to i głupie, ale aż chciałoby się żyć w świecie stworzonym przez nią. 

Teraz po przeczytaniu całej trylogii mogę powiedzieć wam, że nie raz zdarzyło mi się przez nią płakać, ci którzy również ją przeczytali pewnie będą wiedzieć, o których momentach mówię. Ta książka często powodowała u mnie mindfuck. Czytając tę książkę, przeżywałem wszystkie emocje, jakie tylko mogłem, od smutku i łez po napady śmiechu, bardzo przywiązałem się do bohaterów. Prawdopodobnie znowu będę miał jakiegoś kaca książkowego przez tę pozycję, ale niestety tak mam przy genialnych książkach. Blackout wymiata! Zachęcam do przeczytania wszystkich książek z serii, naprawdę warto. Polecam!

Ocena: 6/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli już przeczytałeś recenzję to napisz teraz coś od siebie, podziel się z nami swoją opinią na temat tej książki :)

Polub nas!