Autor: Mikołaj Milcke
Tytuł: Chyba strzelę focha
Ilość stron: 432
Wydawnictwo: Dobra Literatura
Cena: 24,49zł
„Lepiej być żywym gejem, niż martwym farbowanym hetero."
W końcu znalazłem czas, żeby dokończyć drugą część fenomenalnego Geja w wielkim mieście. Długo nie musiałem się zastanawiać, czy chcę czytać tę książkę. Skoro pierwsza była genialna, to ta również taka musiała być - wcale się nie pomyliłem.
Okładka książki przyciąga uwagę czytelnika, jest taka normalna, ale jednak jest w niej coś magicznego, mi osobiście bardzo się podoba. Wszystko do siebie pasuje i bardzo ładnie wygląda na półce obok pierwszej części.
Nasz bezimienny w końcu, jak mu się wydaje, znajduje miłość swojego życia. Na początku wszystko układa się idealnie, wiadomo, są jakieś kłótnie, ciche dni, ale mimo to się dogadują i są ze sobą szczęśliwi. Wszystko to jednak ma swój kres, kiedy pojawia się Marta, matka partnera naszego bohatera. Ogólnie fabuła nie skupia się tylko na miłości. W tej książce jest dużo momentów śmiesznych, jednak występują też takie, które wprawiają w osłupienie. Jest dużo smutku, dużo złości, każdy znajdzie coś dla siebie. Uwielbiam czytać książki, które wgniatają w podłogę.
Bardzo podobało mi się, że autor rozbudował wątki dotyczące Niny, Marii i Matyldy, dzięki temu mogliśmy lepiej je poznać. I zupełnie inaczej się to czytało. Co prawda czasem miałem problem, że rozdziały były za długie, ale dzięki temu mogłem dłużej nacieszyć się obecnością w tym świecie.
Co do bohaterów, to zbyt wielu ich się nie pojawiło. Wystarczyło pojawienie się Marty, żeby zburzyć spokój i porządek, jaki panował w życiu głównego bohatera, gdybym mógł, to rozszarpałbym tę kobietę. Jednak pojawiło się też parę ciekawych postaci, jak na przykład rodzina Maćka, czy Tomka.
Naprawdę ciężko było mi się rozstać z tą książką. Jest niezwykle ciekawie napisana. Kiedy ją czytałem, momentami uśmiech nie schodził mi z twarzy. Tę pozycję również mogę dodać do swojej listy top 5 na ten rok. Jeżeli lubicie się dobrze bawić, czytając książki o życiu, a jednocześnie może chociaż odrobinę interesuje was ciężkie życie osób odmiennej orientacji, to ta książka jest dla was. Jest co liczyć na kontynuację? Bo chyba strzelę focha. Gorąco polecam.
Okładka książki przyciąga uwagę czytelnika, jest taka normalna, ale jednak jest w niej coś magicznego, mi osobiście bardzo się podoba. Wszystko do siebie pasuje i bardzo ładnie wygląda na półce obok pierwszej części.
Nasz bezimienny w końcu, jak mu się wydaje, znajduje miłość swojego życia. Na początku wszystko układa się idealnie, wiadomo, są jakieś kłótnie, ciche dni, ale mimo to się dogadują i są ze sobą szczęśliwi. Wszystko to jednak ma swój kres, kiedy pojawia się Marta, matka partnera naszego bohatera. Ogólnie fabuła nie skupia się tylko na miłości. W tej książce jest dużo momentów śmiesznych, jednak występują też takie, które wprawiają w osłupienie. Jest dużo smutku, dużo złości, każdy znajdzie coś dla siebie. Uwielbiam czytać książki, które wgniatają w podłogę.
Bardzo podobało mi się, że autor rozbudował wątki dotyczące Niny, Marii i Matyldy, dzięki temu mogliśmy lepiej je poznać. I zupełnie inaczej się to czytało. Co prawda czasem miałem problem, że rozdziały były za długie, ale dzięki temu mogłem dłużej nacieszyć się obecnością w tym świecie.
Co do bohaterów, to zbyt wielu ich się nie pojawiło. Wystarczyło pojawienie się Marty, żeby zburzyć spokój i porządek, jaki panował w życiu głównego bohatera, gdybym mógł, to rozszarpałbym tę kobietę. Jednak pojawiło się też parę ciekawych postaci, jak na przykład rodzina Maćka, czy Tomka.
Naprawdę ciężko było mi się rozstać z tą książką. Jest niezwykle ciekawie napisana. Kiedy ją czytałem, momentami uśmiech nie schodził mi z twarzy. Tę pozycję również mogę dodać do swojej listy top 5 na ten rok. Jeżeli lubicie się dobrze bawić, czytając książki o życiu, a jednocześnie może chociaż odrobinę interesuje was ciężkie życie osób odmiennej orientacji, to ta książka jest dla was. Jest co liczyć na kontynuację? Bo chyba strzelę focha. Gorąco polecam.
Ocena: 5+/6
Kurcze, ostatnio ich nie było, mam nadzieję, że jak znów zawitam do biblioteki, to je znajdę!
OdpowiedzUsuń