12 marca 2015

Recenzja [024] Ransom Riggs "Miasto Cieni"

Cześć! Ostatnio tyle wolnego, że znalazłem trochę czasu, żeby napisać tę recenzję. Nie chce już czytać dziwnych książek, a ostatnio tylko na takie trafiam.
           

Autor: Ransom Riggs
Tytuł: Miasto Cieni
Ilość stron: 460
Wydawnictwo: Media Rodzina
Cena: 30zł.
„Śmiech nie sprawia, że złe rzeczy stają się gorsze, podobnie jak nie staną się lepsze dzięki łzom. Śmiech nie oznacza, że jest nam wszystko jedno albo, że zapomnieliśmy. Świadczy tylko o tym, że jesteśmy ludźmi.”

Obiecuję, że dziś nie poleje się krew, ale miło też nie będzie. Jak Osobliwy dom pani Peregrine mnie w jakiś sposób, mimo tej nudy, zachwycił, tak Miasto cieni to kupa. Znowu mam jakiś mętlik, nie wiem. Czytając tę książkę w sumie zmuszałem się, żeby ją przeczytać. Pierwsze parę rozdziałów było serio fajnych, tak kolejnych kilka było tak nudne, że momentami zasypiałem. Jedynie książka broni się genialnym zakończeniem, dlatego też na lubimyczytać.pl dostała taką ocenę, a nie niższą, jak zamierzałem.

Drugi tom powieści zaczyna się w tym samym momencie, w którym kończy się poprzedni, to możemy również odczytać z tyłu książki. Jacob i jego osobliwi przyjaciele dopływają do Wielkiej Brytanii, w celu uratowania pani Peregrine. Oczywiście mają tam masę kłopotów, bo przecież nie może być nudno. Niestety jak już wspominałem było. Ta książka urzekła mnie kilkoma fajnymi scenami, pierwsza to wejście do pętli, w której była menażeria, w ogóle gadające zwierzątka (pies), naprawdę super. Druga fajna scena, to scena, kiedy Hugh uratował swoich przyjaciół przed „potworami” – na tę chwilę zapomniałem jak się je fachowo nazywa, chodzi mi o scenę, jak „dzieci” miały już wsiąść do pociągu i pojechać do Londynu. Przed ostatnią fajną sceną była akcja z dziewczynką z dziurą w brzuchu, na początku przerażenie, że ona zginie, bo została nadziana na belkę, a potem jak gdyby nigdy nic idzie sobie dalej. Ostatnia scena, a mianowicie ostatni rozdział ogólnie był bardzo fajny.

Sam nie wiem, jak mam ocenić tę książkę, jak już mówiłem, czasem wieje nudą, ale czasem, aż chce się ją czytać… Nie będę jej oceniał przez pryzmat pierwszej części, która tak czy inaczej wielce mnie nie zachwyciła. Ale ocenie ją przez pryzmat tych niektórych właśnie scen, które mnie dosyć urzekły. Wiadomo, jak przeczytało się część pierwszą, należy sięgnąć po część kolejną, ale pamiętajcie, że czytając Miasto cieni, w nieoczekiwany sposób możecie usnąć.

Ocena: 3/6

2 komentarze:

  1. Próbowałam czytać tę książkę, ale na próbie się zakończyło...

    OdpowiedzUsuń
  2. Toż to drugi tom już? Pierwszy miał lepszą ocenę, z tego co pamiętam... Ale i tak mam zamiar przeczytać obie części bo mnie bardzo ciekawi :D

    http://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już przeczytałeś recenzję to napisz teraz coś od siebie, podziel się z nami swoją opinią na temat tej książki :)

Polub nas!