20 października 2016

Recenzja [140] Izabela Szolc "Strzeż się psa"

Po wczorajszym dniu pełnym wrażeń, które nadal trzymają mnie w emocjonalnej rozsypce po lekturze "Połowu" i jej konsekwencjach. Zabrałam się za dokończenie przyjemniej, aczkolwiek nie do końca udanej książki pani Izabeli Szolc pt. "Strzeż się psa". Zapraszam do recenzji.


Autor: Izabela Szolc
Tytuł: Strzeż się psa
Ilość stron: 158
Wydawnictwo: Oficynka
Cena: 25 zł

""Pies zadaje ból tylko, gdy umiera", powiedziała Brigitte Bardot. Zamierzałem udowodnić, że się myli."

Jakiś czas temu otrzymałam kolejne #darylosu. W paczce znalazłam między innymi "Strzeż się psa" autorstwa Izabeli Szolc. Opis jaki dostałam przed podjęciem decyzji zachęcił mnie by zwrócić uwagę na tę pozycję. Jako że jestem wielbicielką psów (sama mam trzy psy) nie widziałam wyjścia by sięgnąć po lekturę i się w niej zagłębić. Czy było warto i czy faktycznie jest to psi kryminał?

Każdy w swoim domu, mieszkaniu czy też podwórku ma na pewno psa bądź kota. Jednak w tej książce rządzą psy, bo koty natomiast ostatnio przejmują internet, w tym Jasiek od Poszukiwacza. Generalnie cała historia opowiada o życiu człowieka, które jest opisane oczami psa, a dokładniej bloodhounda Albrechta o szlachetnym rodowodzie. Jak wiadomo dla nas psy to przyjaciele, jednak nie zwracamy większej uwagi na to co myślą i co odczuwają w danej sytuacji. Nasz bohater stara się rozwikłać zagadkę tajemniczych śmierci innych piesków ze swojego osiedla. Na dodatek Al jest niezwykle wykształconym psiakiem, o ile w ogóle można tak powiedzieć o psie. Jest po prostu mądry, ale to chyba jak każdy pies. Czy mu się to uda? Jeśli chcecie to się przekonajcie, ale nie liczcie na zbyt wiele.

Plusy:
  • pomysł - czyli pierwszy raz czytałam książkę z perspektywy psich oczu. Jednak czytając miałam wrażenie jakoby autorka nie do końca podołała zadaniu.
  • dialogi - są zabawne, parę razy łza mi pociekła po policzku ze śmiechu.

Minusy:
  • fabuła - leniwa, a czasem zbyt szybka niczym pendolino; niespójna, jednak doprowadzająca do rozwiązania zagadki, ale oto chodzi w one shotach ;)
Książka ukazała się na rynku w 2011 roku, to dosyć dawno. Jednak ogromny plus za wsparcie fundacji, gdzie wszystkie tantiemy za ową książkę zostały podarowane właśnie na korzyść czworonożnych przyjaciół. 

Mam mętlik w głowie, bo generalnie nie wiem co mogę wam powiedzieć jeszcze o tej książce. Nie rozumiem zamysłu tej książki. Może jestem na to za młoda. Jestem ciekawa jak odbierze tę książkę moja mama oraz tego czym kierowała się autorka podczas pisania i jaki efekt chciała osiągnąć?

Na pewno nie nazwałabym tej książki kryminałem czy też powieścią sensacyjną. Nie czuć tu żadnych emocji. Jedynie co to dobrze się bawiłam, gdy Albrecht myślał o swojej ukochanej Laurze i psimi oczyma widziałam całą tę groteskę oraz satyrę, która wokół nich się rozgrywała. Nigdy bym nie pomyślała, że moje czworonożne suczki mogą tak o mnie myśleć ;)

Książka jest na jeden wieczór ze względu na swoją objętość. Co prawda ja czytałam ją ciut dłużej, ale to ze względu na inne zobowiązania. Mimo pewnych mankamentów, niedociągnięć czy też niuansów, których nie mogę pojąć to książkę wam polecam ze względu na dialogi i moją wielką miłość do psów.

Ocena: 3/6
Za książkę dziękuję:
Wydawnictwo Oficynka


1 komentarz:

  1. Jak narazie mam co czytać, jednak gdy kiedyś o ile w ogóle będę cierpiała na brak książek - wyruszę na polowanie tego egzemplarza. ;)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już przeczytałeś recenzję to napisz teraz coś od siebie, podziel się z nami swoją opinią na temat tej książki :)

Polub nas!