Cześć! Pierwszy raz od wielu dni wyszło słońce, to nic że mam migrenę jak stąd do Paryża. To nic, że nuda wychodzi mi już bokiem, najważniejsze jest to że jest słońce! Oraz to, że przed Wami nowa recenzja książki, która już samym pomysłem na zawód głównej bohaterki jest absolutnym zaskoczeniem. Zapraszam!
Autor: Audrey Carlan
Tytuł: Dziewczyna na miesiąc. Styczeń - luty - marzec
Cykl: Calendar Girl (tom 1)
Ilość stron: 420
Wydawnictwo: Edipresse Polska S.A.
Cena: 39,90 zł
"Tworzyliśmy razem sztukę i na swój sposób się kochaliśmy. I to właśnie będzie się liczyć, gdy będę wspominać te chwile. Będzie to również ważne podczas podejmowania przyszłych postanowień."Ogólnie słyszałam sporo o tej serii, za nim dostałam propozycję od wydawnictwa by zrecenzować ostatni tom książki. Stwierdziłam, że wypadałoby zapoznać się z początkiem historii o pięknej dziewczynie, która miała rok na spłatę długów zaciągniętych przez ojca. Czy jej się to uda?
Mia Saunders to dziewczyna z marzeniami. Chce być aktorką, a jej oczko w głowie czyli młodsza siostra Maddison jest na dobrej drodze by być naukowcem. W momencie gdy dowiaduje się o długu ojca nie wie co ma zrobić. Przecież nie zarobi miliona dolarów pracując jako kelnerka czy tancerka. Z pomocą przychodzi jej ciotka Millie, która prowadzi firmę oferującą usługi pań do towarzystwa.
Na początku Mia podchodzi sceptycznie do tego wszystkiego, przecież uprawiać seks i dostawać za to pieniądze? To nie było na jej siły, ale w momencie gdy jej ojciec ląduje w szpitalu i ludzie którzy chcą odzyskać dług uprzykrzają jej życie, nie ma wyboru postanawia zostać dziewczyną do towarzystwa.
Ciotka zadbała o każdy szczegół umowy, nie będzie ona typową dziewczyną, która za kasę oddaje swoje ciało. Co miesiąc będzie u kogoś innego tak, by spłacić dług. Każdy z mężczyzn którego poznaje daje jej ogromną lekcje życia, z każdego miesiąca wraca bogatsza o nowe doświadczenia i wiedzę. Dzięki temu Mia ma nadzieję, że uda jej się uratować siostrę i ojca przed zbirami swego byłego faceta Blaine.
Książka naprawdę mnie poruszyła, a czasem nawet bawiła. Zwłaszcza w momentach, gdy Mia rozmawiała ze swoją przyjaciółką Ginelle. Prawdziwe petardy! Swego czasu nawet ze swoimi koleżankami z pracy żartowałyśmy, że założymy własną firmę Call Girl. Tak, nasza fantazja jest dosyć bujna ;)
Polecam wam zapoznanie się z tą historią, by móc zacząć spostrzegać świat trochę inaczej, nie tylko przez pryzmat pieniędzy, choć tutaj grają dosyć istotną rolę.
Ocena: 5/6
Brzmi super, a tematyka rzeczywiście taka trochę niecodzienna :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie ciągnie mnie do tej pozycji... ;/
OdpowiedzUsuń