09 lutego 2017

Recenzja [164] Kathryn Taylor "Barwy miłości. Zatracenie" |PRZEDPREMIEROWO|

Cześć, dziś przychodzę do was z recenzją książki bardzo klimatycznej oraz powodującej podwyższone ciśnienie z powodu nagłej ilości fantazji erotycznej. Zapraszam.



Autor: Kathryn Taylor
Tytuł: Barwy miłości. Zatracenie
Seria: Colours of Love (tom 3)
Premiera: 15.02.2017 roku.
Ilość stron: 368
Wydawnictwo: Akurat
"Myślałam, że miłość to coś trwałego, niemal namacalnego i niezawodnego. Że ma w sobie spokój, jest nienaruszalnym fundamentem, na którym będę mogła oprzeć życie. A nie to całe drżenie, ten chaos, który mnie otacza. (…) Lecz teraz to bez znaczenia, bo nieważne, jak daleko starałabym się uciec, to uczucie zostanie ze mną na zawsze i będę musiała z nim żyć, balansując cały czas nad przepaścią."
Gdy tylko na skrzynce mailowej zobaczyłam propozycję tej książki do recenzji byłam wniebowzięta. Myślałam, że to kontynuacja losów Grace, jednak byłam w ogromnym błędzie.

Jeśli chodzi o okładkę książki to nie mam zdania. Naprawdę nie wiem co mogę o niej powiedzieć, bo nie zachwyca. Ale w myśl, żeby nie oceniać książki po okładce w tym wypadku ma ogromne znaczenie.

Autorka w tej części pokazała historię młodej dziewczyny Sophie Conroy, która wylatuje do Włoch, po to by zdobyć nowych klientów do rodzinnego domu aukcyjnego. Poznaje tam krnąbrnego, niezwykle tajemniczego Matteo Bertani, który okazuje się być najbliższym przyjacielem jednego z klientów Sophie. Niestety nie zamierza on być sprzymierzeńcem. Bardzo chce by jego przyjaciel Giacomo nie sprzedawał swoich obrazów oraz by został we Włoszech. Na domiar złego jej ojciec, który przebywa w Londynie informuje ją, że własnie potrzebują ekspertyzy właśnie od Matteo. Chcąc czy nie chcąc musi zbliżyć się do profesora Bertaniego. Co z tego wyniknie? Czy Matteo zmieni swe zdanie o Sophie?

Bardzo podobał mi się pomysł na historię oraz na umieszczenie akcji w pięknych, słonecznych Włoszech do których mam ogromną słabość. Byłam kiedyś we Włoszech i właśnie urzekł mnie ich klimat, ekspresja oraz artystyczne wdzięki, które są widoczne na każdym kroku.

Sophie Conroy jest pełna zasad, wszystko musi być robione według zasad. Jak powie się A to trzeba powiedzieć i B. Jednak całą jej "przyzwoitość i maniery" burzy właśnie profesor sztuki Matteo Bertani. On jest zupełnie inny niż dotychczasowi męscy bohaterowie z dziedziny romansu. Myślę, że moglibyśmy się polubić.

Polecam wam tę książkę. Jest idealna do czytania w chłodne, zimowe wieczory z lampką wina w ręku. Gwarantuje, że wypieki na twarzy gwarantowane.

Ocena: 5+/6
Za książkę dziękuję:
Wydawnictwo Akurat

3 komentarze:

  1. Co do Kathryn Taylor... Tak średnio mi jej pióro przypadło do gustu. Zamierzam zakończyć serię Daringham Hall i na tym koniec.;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem Ci, że ta książka najbardziej ze wszystkich przypadła mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam tej książki, więc nie bardzo mogę się o niej wypowiedzieć, ale chyba nie lubię takich książek.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już przeczytałeś recenzję to napisz teraz coś od siebie, podziel się z nami swoją opinią na temat tej książki :)

Polub nas!