Dziś przychodzę do Was z recenzją książki, na którą czekałam z mieszanką ekscytacji i… lekkiego niepokoju. Remigiusz Mróz wraca z kolejną częścią serii o Wiktorze Forście, tym razem zabierając nas na Kasprowy. I choć Tatry latem wydają się idealnym miejscem na chwilę oddechu, to – jak się domyślacie – u Mroza nawet najbardziej malowniczy krajobraz skrywa mrok.
Muszę uczciwie przyznać, że moje odczucia względem tej części są bardzo ambiwalentne. Z jednej strony – emocje, tempo, powrót dobrze znanych postaci. Z drugiej – coś tu zgrzyta… Ale o tym za chwilę. Jeśli jesteście ciekawi, czy Kasprowy to powiew świeżości czy może jednak zbyt mocny zwrot w tej serii – zapraszam do lektury!