Dziś przychodzę do Was z recenzją książki, na którą czekałam z mieszanką ekscytacji i… lekkiego niepokoju. Remigiusz Mróz wraca z kolejną częścią serii o Wiktorze Forście, tym razem zabierając nas na Kasprowy. I choć Tatry latem wydają się idealnym miejscem na chwilę oddechu, to – jak się domyślacie – u Mroza nawet najbardziej malowniczy krajobraz skrywa mrok.
Muszę uczciwie przyznać, że moje odczucia względem tej części są bardzo ambiwalentne. Z jednej strony – emocje, tempo, powrót dobrze znanych postaci. Z drugiej – coś tu zgrzyta… Ale o tym za chwilę. Jeśli jesteście ciekawi, czy Kasprowy to powiew świeżości czy może jednak zbyt mocny zwrot w tej serii – zapraszam do lektury!
Tytuł: Kasprowy
Cykl: Komisarz Forst (tom 10)
Ilość stron: 512
Wydawnictwo: Filia
Cena: okładkowa 49,90 zł, natomiast na empik.com znajdziecie ją już za 29,90 zł.
Gdy góry milczą, a przeszłość krzyczy...
Są takie książki, które wciągają od pierwszych stron – niekoniecznie dzięki wybuchowej akcji, ale przez to, że od razu czujemy, że coś tu nie gra. Że za spokojnym tatrzańskim krajobrazem kryje się coś mroczniejszego. W Kasprowym Remigiusz Mróz znowu zabiera nas na południe Polski, gdzie pozory szybko pękają, a emocje buzują równie mocno co adrenalina.
Ci, którzy znają poprzednie tomy serii, zapewne pamiętają, że Dominika Wadryś-Hansen… zginęła. Tak, Mróz uśmiercił jedną z najbardziej lubianych bohaterek, co wywołało prawdziwą burzę wśród czytelników – i we mnie samej. Dlatego trudno nie podejść do Kasprowego z dużym bagażem emocji i oczekiwań. I szczerze? Mam bardzo mieszane uczucia.
Z jednej strony – to wciąż Mróz w świetnej formie: szybkie tempo, podwójna oś czasu (2022 i 2025), dobrze rozegrane napięcie, dramatyczne zwroty akcji. Z drugiej – czuję się mocno ambiwalentna wobec tej odsłony historii Forsta. Może dlatego, że po wszystkim, co już przeszliśmy z tym bohaterem, miałam nadzieję na coś… bardziej wyważonego? Albo po prostu bardziej konsekwentnego?
Wątki osobiste przeplatają się tu z kryminalną intrygą, która jak zwykle sięga głęboko – i daleko. I choć tatrzański klimat i poczucie zagrożenia są budowane bardzo umiejętnie, miałam momenty, w których zatrzymywałam się i zadawałam sobie pytanie: czy to naprawdę jeszcze jest ta sama opowieść o Wiktorze, którą pokochałam kilka tomów temu?
Mimo to Kasprowy to nadal książka, która potrafi poruszyć – a nawet mocno zaskoczyć. Forst wciąż intryguje, Dominika wzbudza emocje, a góry… cóż, góry jak zwykle milczą, kiedy dzieją się rzeczy,
o których wolelibyśmy nie wiedzieć.
Polecam? Tak – ale z zastrzeżeniem. Jeśli jesteście z tą serią od początku, przygotujcie się na emocjonalny rollercoaster. A jeśli dopiero zaczynacie – może najpierw sięgnijcie po wcześniejsze tomy, żeby naprawdę poczuć, jak bardzo ta historia potrafi dzielić. Nawet w nas samych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy czytelnik patrzy na książkę przez własny pryzmat. Jeśli masz ochotę, podziel się swoim spojrzeniem – jestem bardzo ciekawa! :)