03 października 2018

Recenzja [231] Alek Rogoziński "Zbrodnia w wielkim mieście" [PREMIERA]

Hej, dziś jest dzień wyjątkowy, gdyż właśnie na rynku literackim pojawiła się już 9 książka Alka Rogozińskiego. Jak "Zbrodnia w wielkim mieście" wypadła na tle pozostałych książek? Czy mnie zachwycił, a może zanudził? Zapraszam do czytania.

P.S Mogą być spoilery ;)


Autor: Alek Rogoziński
Tytuł: Zbrodnia w wielkim mieście
Ilość stron: 336
Wydawnictwo: Filia
Cena: 36,90 zł

"-Jesteś pewna, że nie żyje? - zapytała Martyna z rozpaczą. - Sprawdzałaś?
Sandra spojrzała na nią z politowaniem.
-Nie, wiesz, nie sprawdzałam. - powiedziałą ironicznie. - Pomyślałam, że wezwę was i zrobimy to razem. Komisyjnie. A potem spiszemy protokół i wystawimy akt zgonu. Chyba zgłupiałaś! Oczywiście, że sprawdzałam. Nie ma pulsu i nie bije mu serce. Nie wiem, co jeszcze powinnam zrobić, by się przekonać, że jest martwy..(...)."

Z Alkiem już tak jest, że trudno spodziewać się, że może jednak coś schrzani. Że nie będę się śmiała i że z ogromnym trudem przeczytam książkę w kilka godzin. I że na samym końcu napiszę, że nie warto. Kurczę, znowu mi to nie wyjdzie.

Miałam przyjemność spędzić czas z tą książką w zaciszu swojego domu, popłakałam się kilka razy ze śmiechu i myślę, że gdybym jechała pociągiem to ludzie patrzyliby na mnie jak na wariatkę.

Sandra, Martyna i Iwona pracują w jednym wydawnictwie prasowym. Pismo "Marzenia i sekrety" nie zbija pianki na przyjęciach, jednak grono czytelników mają całkiem spore, to chyba dzięki unikalnościom tematów, które tam poruszają. Wspólnie grają w gry, spędzają czas pijąc wino i wszystko dopełnia fakt, że nienawidzą swojego szefa - Waldemara, który łeb ma jak sklep i doskonale wie, za jakie sznurki pociągnąć by jego podwładne chodziły jak w zegarku.

Pewnego wieczoru te trzy niewiasty (oj dobra, może i nie są niewiastami, ale pomysły mają nie z tej ziemi) po którejś butelce wina wymyślają plan by zmieść z powierzchni ziemi ich szanownego Waldemara. Oczywiście gdy trzeźwieją plany odchodzą w niepamięć i dalej starają się egzystować w swojej wydawniczej niedoli. Co zrobią, gdy jednak znajdą swojego szefa, który wyzionął ducha i to bez ich pomocy?

Jednego jestem pewna w 100%. Alek jest mistrzem słownictwa, serio. Ileż ja nowych słów tu poznałam: konstatacja, fizis czy kurcgalopkiem (napisałam Wam odmianę słowa jaka występuje na kartach powieści). Aleksandrze ja błagam następnym razem dla mojej osoby sporządź osobny słownik tych słówek. Będę wdzięczna! 😂

Oczywiście jako główną miejscówę akcji autor wybrał Warszawę. Jak ja to lubię, gdy nasi autorzy osiedlają swoich bohaterów w polskich miastach. To takie naprawdę miłe i moje patriotyczne serce wtedy się mocno raduje. Mam nawet ochotę zrobić sobie spacer po ulicach, które pojawiły się w tej książce, ale jakoś tak na Puławską to mi nie po drodze. 😜

Cieszę się, że ponownie spotykam Krzysztofa Darskiego, którego jestem fanką od momentu powstania książek o Róży Krull, no i oczywiście wspomnienie o gosposi, która okazała się ciotką Martyny wywołało u mnie ogromny uśmiech na twarzy.

Spodobały mi się te szalone babki z Sandrą na czele, kurcze naprawdę je polubiłam. Ich spostrzeżenia, teksty, pomysły są tak czasami urawne z choinki (w pozytywnym znaczeniu), że uśmiech pojawiał się sam, a jak chichrałam się jak głupia i mama patrzyła na mnie czy aby na pewno ze mną jest wszystko w porządku i czy aby na pewno urlop od pracy mi dobrze służy. 

Całość jest skonstuowana tak, że mimo wielu postaci można połapać się o kogo w danej scenie chodzi i o kim jest mowa w dwa rozdziały dalej. Gratuluję Ci Alku, że jest to spójne i logiczne. Nie musiałeś tak jojać w sobotę (29/09), gdy Ci zakomunikowałam, że jeszcze nie przeczytałam książki. Nie było się czego bać. Wszystko jest naprawdę bardzo fajnie dopracowane. Aż z rozkoszą posłucham jak pani Pakosińska nada temu charakter na storytel.pl :)

Nie powiem wam kto zabił, zachęcam Was do tego byście sami przeczytali tę historię bo naprawdę warto. Faktoza (kto używa dzisiaj takiego słowa? XD), sam kunszt pisarski Alka się tego domaga, a gdy Książe prosi nie wypada odmówić.

Informuję też samego autora, że przeczytałam "Zbrodnię w wielkim mieście" w ciągu 4 godzin.


Za książkę dziękuję oczywiście Aleksandrowi. Zapraszam Was do odwiedzenia jego FP na facebooku. Tam codziennie macie dawkę humoru z górnych półek. Dziękuję za dedykację i za wpis na samym końcu i cieszę się, że choć raz miałam tam tylko dwa imiona (ale i tak wiadomo o kogo chodzi). 🙌

Ocena: 6/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli już przeczytałeś recenzję to napisz teraz coś od siebie, podziel się z nami swoją opinią na temat tej książki :)

Polub nas!